Aniołki spod znaku Miserere. Kolejny dowód na to, że Francuzi potrafią kręcić filmy!

Aniołki spod znaku Miserere - recenzja

Francuskie filmy zawsze oznaczają dla mnie dobrze spędzone półtorej godziny. Zabawne komedie, mnóstwo akcji i intrygi. Do dobrych produkcji trzeba koniecznie zaliczyć „Aniołki spod znaku Miserere”.

Aniołki spod znaku Miserere - recenzja<

Francuskie filmy zawsze oznaczają dla mnie dobrze spędzone półtorej godziny. Zabawne komedie, mnóstwo akcji i intrygi. Do dobrych produkcji trzeba koniecznie zaliczyć „Aniołki spod znaku Miserere”.

Francuskie kino zazwyczaj kojarzy się z komediami. „Żandarm z Saint-Tropez” ze wspaniałym Louisem de Funes, „Taxi”, „Nietykalni”, „Asterix i Obelix” – te filmy zna każdy. Istnieją także mniej rozreklamowane produkcje z tego gatunku, na które też warto zwrócić uwagę np. „Nic do Oclenia” ukazujący losy dwóch nienawidzących się celników z francuskim komikiem Danym Boonem w roli głównej. Inni ludzie się nie zgodzą i stwierdzą, że gdy słyszą słowa Francja i duży ekran, to od razu przychodzą im na myśl filmy sensacyjne: „Yamakasi„, „13 Dzielnica„, „Leon Zawodowiec„, w których próżno szukać zabawnych scen. Jednakże niewiele osób wie, że nasi ze smakiem zajadający się ślimakami koledzy potrafią stworzyć również dobry thriller.

La marque des anges – Miserere” w naszym kraju znany jako „Aniołki spod znaku Miserere” to belgijsko-francuska produkcja z 2013 roku oparta na podstawie powieści znanego pisarza Jeana-Christophe’a Grange. Film został wyreżyserowany przez Sylvaina White’a, a w role główne wcielili się najbardziej znany francuski aktor narodowości rosyjskiej (zrzekł się obywatelstwa z powodu wysokich podatków i z uśmiechem na ustach przyjął paszport z rąk Putina) Gerard Depardieu oraz kontrowersyjny raper z Saint-Denis Joey Starr. Ze znanych osób w obsadzie wyróżnić można także belgijską piosenkarkę Helenę Noguerrę. Zdjęcia kręcono w Paryżu oraz w Maroku. Film, jak można się łatwo domyślić, nie narobił zbyt dużo szumu, właściwie mało kto wie, że w ogóle został nakręcony. Niesłusznie, gdyż fabuła jest w stanie wciągnąć i pochłonąć nawet najbardziej wymagającego widza, który ma w zwyczaju zasypiać przy największych filmowych hitach.

Agent Interpolu Frank Salek trafia na ślad szajki zajmującej się handlem dziećmi. Jeden z zatrzymanych handlarzy posiada telefon, w którym znajduje się kilka ważnych kontaktów. Owa lista doprowadza agenta do Paryża, gdzie spotyka on emerytowanego detektywa Lionela Kasdana, który ze względu na znajomość z księdzem oraz brak zajęcia podejmuje się rozwikłania zagadki tajemniczego zabójstwa dyrygenta chóru kościelnego. Na miejscu morderstwa znaleziono jedynie krwawe ślady dziecięcych butów. Początkowo niechętny do współpracy z policjantem Salek uświadamia sobie, że bez jego pomocy nie uda mu się zakończyć pewnej sprawy, która prześladuje go przez całe życie.

 

Aniołki spod znaku Miserere – trailer

 

Z pewnością nie jest to film lekki i przyjemny. Miłośników mordobicia też rozczaruje. Aczkolwiek jest w nim coś, co chwyta za gardło i do końca filmu nie chce puścić. Ten enigmatyczny obraz cechuje niesztampowość, niekonwencjonalność. Intryguje od samego początku, momentami nieco psychodeliczne. Pierwsze skojarzenie widza – dosyć oczywiste – z czasem ulega znacznej deformacji. Scenariusz jest bardzo pomysłowy, a nawiązania do historii sprawiają, że opowieść staje się całkiem realistyczna. Chile, Pinochet. Znajdą się pewnie i tacy, którzy całość skwitują jednym słowem: „głupota”. Ja bym raczej trzymał się wyrazu „nieszablonowość”. I oczywiście można doszukiwać się braków w scenach walki, których nota bene nie ma zbyt wiele, ale po co? Lepiej zwrócić większą uwagę na postacie.

Joey Starr dostał rolę, która idealnie do niego pasuje. Agent nieliczący się ze zdaniem innych – swoich partnerów zawodowych wręcz nie trawi. Facet na zakręcie, którego w przeszłości spotkało coś tragicznego, co miało wpływ na jego dalsze losy – nie rusza się nigdzie bez psychotropów. Nie potrafi kontrolować emocji, ciągle wpada w kłopoty. Wolny czas spędza na imprezach zabawiając się z pierwszymi lepszymi panienkami. Ciężki charakter, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Nagle obok niego staje nieco zabawny starszy pan z policji – zero koordynacji ruchowej, zero szybkości – któremu wszyscy wokół mówią, żeby zajął się wreszcie suto zakrapianymi imprezami w sanatorium i dał szansę popracować innym. Kasdanowi emerytura jednak nie służy i legendarny detektyw, niepotrafiący pogodzić się ze śmiercią ukochanej żony, nie może usiedzieć w miejscu. Wiele ryzykuje, ale mimo to nie zamierza się wycofać. Inteligentny, błyskotliwy, sympatyczny, a i nawet trochę komiczny. Jedna z lepszych ról Gerarda Depardieu, który pokazał, że mimo zaawansowanego wieku nie zamierza spędzać całego czasu na drinkach z Putinem.

Francuscy filmowcy mają na koncie wiele bardzo ciekawych produkcji i myślę, że ich filmy są trochę niedoceniane zagranicą. Bo o ile wszyscy znają „Nietykalnych”, to o filmach z Dannym Boonem nie słyszał prawie nikt (obecnie w polskich kinach wyświetlany jest jego nowe dzieło „Przychodzi facet do lekarza”, trzeba obejrzeć). Podobnie w przypadku „Aniołków spod znaku Miserere„, który w mojej opinii jest obrazem pierwszorzędnym. Polecam zajrzeć czasem, co tam słychać we francuskim kinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *